wtorek, 27 marca 2012

Gdybym sama nie była problemem, z pewnością nie miałabym tyle problemów. Ale po co męczyć się robiąc to, na co ma się ochotę-lepiej nakomplikować sobie życie, a później płakać, rozpaczać, jakim się to jest nieszczęśnikiem, jak to los uwziął się na nas! Przecież postępowanie zgodne z głosem serca nie jest oznaką trywialności człowieka. Ale tego się nie da sobie wmówić, gdy od lat plewi się te najprostsze uczucia. Płakać w samotności-tego właśnie chciałam? 
Nie, na to nie ma reguły. To nie zależy od tego, czy czynisz dobrze, czy źle. Gdy nie słuchasz swojego serca-wtedy boli najbardziej. 
Chciałabym chociaż móc ponarzekać! Nie mogę, sama sobie ten los zgotowałam. Ręka, która bije, nie ma prawa się skarżyć, że i ją boli bicie. Z drugiej strony cieszę się z cierpienia (cóż za...wyrafinowany gust) , dobrze wiedzieć, że kimś tak wygotowanym z uczuć potrafią emocje szargać na wszystkie strony. 






Kocham ciebie, choć mnie zabijasz, lecz czy mogę wybaczyć ci to, że zabijasz siebie?





1 komentarz:

  1. czyżby syndrom 'chyba czuję się szczęśliwa, kiedy jestem nieszczęśliwa'?

    OdpowiedzUsuń